Mówią o niej „ta to ma charakter“, mówią o niej różnie, zazwyczaj kochają, lubią, szanują. Ale także zazdroszczą, pomawiają. Życie. A zwłaszcza życie na lokalnym szczycie, bo o takim będzie tu mowa. By rządzić, trzeba mieć charakter. By rządzić tak jak ona, trzeba mieć także i wielkie serce. Zresztą rządzi, to złe słowo, powinno być „zarządza“, nadaje kierunki. Bo taka właśnie jest ona – prezes średniej wielkości firmy. Służbowo- moja szefowa, prywatnie –moja bratowa. Co takiego ja wyróżnia? Co nadaje jej osobie „charakter“?
Przede wszystkim ciągła chęć rozwoju, przebijanie głową murów oraz fakt, że ona nie ma marzeń, tylko cele. Za to ją podziwiam. Podziwiam również za to, że w swoim dążeniu do sukcesu potrafi i (co ważniejsze) chce pociągać za sobą także innych, wartościowych ludzi, których spotyka na swojej drodze. Podziwiam za dawanie szansy i świadomość, że nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Za to, że znajduje wspólny język zarówno z kierowcami i magazynierami, jak i prezesami wielkich korporacji, uznanymi sportowcami, każdemu dając odczuć, jak bardzo jest ważny dla misji i strategii rozwoju jej firmy. Szanuję za przemyślane działania, w których jest miejsce na nutkę szaleństwa i otwartość na niestandardowe rozwiązania. Uwielbiam, bo jest to kobieta, która motywuje swoim oddaniem, zachęca sercem i mobilizuje osiągniętymi wynikami. Jedna na sto, jedna na milion, jedyna na świecie.