Kiedyś zawsze coś mi nie wychodziło. Zawsze miałam pod górkę. Często słyszałam: „Tylko Ty mogłaś mieć takie “szczęście!” To mi się pracy nie udało dostać, to mi się samochód zepsuł albo musiałam zrezygnować z wymarzonych studiów. Wykształciła się we mnie wtedy piękna maruda. Taka Mała Mi, którą karmiłam negatywami. Pewnego dnia, a pamiętam go jakby to było wczoraj, wynajęłam pokój na studiach w mieszkaniu studenckim. O JEŻU! Cóż to była za rudera. Bez łóżka, szafy. Tylko regał i obskurna wykładzina. I tak usiadłam i się załamałam, bo jak to? Chciałam się bawić w dorosłość, a teraz mam zamiar rodziców o meble prosić? I obudziło się we mnie wtedy coś, czemu nigdy już nie pozwolę zasnąć. POZYTYWNE MYŚLENIE, a co za tym przyszło – KREATYWNOŚĆ. Stworzyły one we mnie razem taki duet, o którym nawet nie śniłam.
W ogłoszeniach znajdowałam meble za grosze, a niektóre nawet za darmo! I co z nimi robiłam? Malowałam, przerabiałam, przecinałam, doklejałam albo obklejałam. Duma mnie rozpierała! A później na spokojnie wszystko przemyślałam i okazało się, że dobrze, że nie dostałam tej pracy, bo firma się po kilka miesiącach zmyła. Że to, że mi się samochód zepsuł nie było takie złe, bo za pieniądze ze sprzedaży pojechałam na fajne wakacje z przyjaciółką:) A na koniec studia okazałyby się klapą, bo jednak nie to chciałam w życiu robić. Po 20 latach odnalazłam w sobie moc, która daje mi taką siłę na co dzień i dzięki której wydarzyło się wiele pięknych chwil w moim życiu:) Nawet jeżeli się na początku wydawały totalną klapą! Okazało się, że im bardziej idziesz pod górkę, tym piękniejszy widok na Ciebie czeka! A co najlepsze, to w trakcie tej wędrówki zawsze możesz znaleźć rozejrzeć się wokół siebie i znaleźć mniejsze, ale równie piękne, chwile.
A meble dalej przerabiam i jest to moja największa pasja w życiu!:)